logoprawia

Poprzedni     Lista publikacji     Następny
Duchowość i świętość.
Święta są wielkie i wspólne
Nim w naszej starej słowiańskiej ojczyźnie przy pomocy ognia i miecza wprowadzono nową wiarę - chrześcijaństwo, nasi agrarni praojcowie w dniu zimowego przesilenia słońca, 25 grudnia obchodzili Święto Godowe. Na naszych ziemiach ten dzień uznawano za początek nowego roku słonecznego, a także nowego roku obrzędowego i wegetacyjnego. Od tego momentu, po przeminięciu najdłużej trwającej nocy w roku, noce stawały się coraz krótsze, a dni coraz dłuższe, co postrzegano jako zwycięstwo światła nad ciemnością, życia nad śmiercią. Słońce znów zaczynało odzyskiwać panowanie nad światem, co napawało ludzi radością i optymizmem. To wielkie święto i prawdziwe ponieważ odnosi się do umacniania oraz poszanowania i rozwoju do życia, które pojmowano już wtedy jako największą tajemnicę i świętość natury.
Dopiero nieco ponad tysiąc lat temu pięknemu pierwotnemu słowiańskiemu obrzędowi narzucono inną, chrześcijańską interpretację. W naszych domach najczęściej dzisiaj przyjmującą postać rodzinnych świąt "Bożego Narodzenia", a zaraz po nich hucznego "Nowego Roku". Także kolęda ma swoje pierwotne źródło w naszych słowiańskich obyczajach i oznacza radosną pieśń noworoczną, śpiewaną podczas odwiedzania znajomych gospodarzy w noc przesilenia zimowego.
"Boże Narodzenie" jeszcze w III wieku obchodzono 6 stycznia, ponieważ tego dnia w starożytnym Rzymie obchodzono święto przesilenia zimowego, poświęcone bogu słońca, S o l   I n v i c t u s  (Słońce Niezwyciężone). Nic więc nie stoi na przeszkodzie, żeby wigilię i święta Bożego Narodzenia wspólnie z chrześcijanami obchodzić jako dni radości z rodzącego się i odradzającego corocznie życia dające nadzieję na przetrwanie i pomyślność. Wiara religijna w zdrowej formie nie może i nie powinna być źródłem jakiegokolwiek zła, a prawda religijna nie musi więc być prawdą obiektywną, naukową, chodzi o jej psychologiczne i duchowe znaczenie i symboliczną wymowę, przekaz, tego co stanowi prawdziwe sacrum dopełniające zwyczajne, codzienne profanum, które nawet dzisiaj trudno oblec w słowa zrozumiałe dla wszystkich. I nie powinniśmy w tym się pogubić lub pozwolić dzielić dla osiągania jakichś  doraźnych i zaspakajania różnych zupełnie nie istotnych, a nawet szkodliwych, potrzeb i celów.
Jesteśmy Wędrowcami dosłownie i w przenośni, istotami jeszcze niepełnymi i niespełnionymi będącymi wiecznie w drodze, ale jednocześnie takimi, które w każdym wieku swej w wielkim trudzie i niebezpieczeństwach ofiarnie budowanej cywilizacji coraz lepiej wiedzą dokąd idą.
Człowiekiem się  nie rodzimy. Trzeba się nim stać w człowieczej rodzinie.
Człowiek jest istotą niegotową, żyjącą na styku dwóch światów: materialnego i duchowego,  jak już pisałem bardziej obrazowo, jest istotą będącą w połowie drogi między zwierzęciem a bogiem, którego wymyślił sobie jako ideał, do którego zmierza po przekroczeniu swej zwierzęcej natury. Rodzimy się jako ludzie, ale człowiekiem trzeba się dopiero stać przez życie w ludzkiej kulturze (zaczynając od wychowania się i nauki) i nieustanną  aktywność, przede wszystkim przez  wspólną i wyspecjalizowaną  p r a c ę zmieniającą świat, ale także zmieniającą samego człowieka,  przez większą lub drobniejszą twórczość, tak aby coś po sobie zostawić. W tym sensie głęboko prawdziwy jest wers Horacego: "Nie wszystek umrę. Wiem,  że uniknie pogrzebu cząstka nie byle jaka". Na tym polega prawdziwa n i e ś m i e r t e l n o ś ć człowieka, umierają tylko poszczególni ludzie. B. Suchodolski mógł napisać: c z ł o w i e k   j e s t   t y m  ,  k i m   m o ż e   b y ć.
Na poziomie zwierzęcia rządzą nami wrodzone instynkty, doskonałe i niezawodne programy zdolne do przystosowania  organizmu do  zmiennych, w pewnym zakresie, warunków środowiska swego życia. Obecnie je zatracamy lub nawet świadomie tłumimy, a przecież one są zawsze prawdziwe i niezawodne. Na poziomie psychiki odpowiadają im m.in. intuicja oraz uniwersalne etyka i moralność. To ostatnie doskonale wyraża słynne kantowskie zdanie "Dwie rzeczy napełniają umysł coraz to nowym i wzmagającym się podziwem i czcią: niebo gwiaździste nade  mną i prawo moralne we mnie." We mnie to znaczy w mojej duszy rozumianej w prawii jako jednostkowa duchowość, depozyt całej człowieczej duchowości złożony u pojedynczego człowieka. Dlaczego instynkty nam nie wystarczają? Bo nie są dostatecznie twórcze i zróżnicowane. W niesprzyjających np. katastroficznych warunkach nie są w stanie zapewnić przetrwania gatunku, a przede wszystkim ulegają bardzo wolnej ewolucji. Ewolucja kulturowa jest szybka i ekspansywna. Przez kilka dziesięcioleci stworzyliśmy na drodze rewolucji naukowo-technicznej wręcz nową cywilizację, kiedyś na to było trzeba setek, tysięcy lat. Były takie długie okresy w ewolucji gatunku, kiedy nasi prapraprzodkowie prawie nic nowego nie stworzyli, niczego nie wynaleźli a całej populacji groziło wyginięcie.
Dzięki powstaniu języka i pracy przekroczyliśmy swą zwierzęcą naturę, ale nadal jesteśmy w niej silnie  zakorzenieni i tak już pewnie zostanie, nawet gdy przekształcimy się w jakieś cyborgi. Na poziomie psychiki posługujemy się rozumem, szczególnie myśleniem, za pomocą którego możemy sobie stwarzać umysłowe mapy swego bliższego i dalszego otoczenia, przewidywać stany przyszłe, planować swe działania, porównywać osiągnięte wyniki z ich wzorcami, stanami idealnymi. Myślowo można wrócić do punktu wyjścia (myślenie to działanie próbne - niem. Denken ist Probearbeit), zwierzę za popełniony błąd może zapłacić życiem.
Co oznacza twierdzenie, że człowiek nie posiada natury? Właśnie to wszystko co tutaj o nim piszę, jako istocie gatunkowej, która wyrwała się z kręgu zwierzęcych instynktów i właściwie dopiero wtedy przejrzała na oczy, naprawdę ujrzała świat  poprzez pojęcia językowe ( tutaj też kłania się genialność Kanta, który stwierdził, że to nie nasze poznanie dostosowuje się do rzeczy, ale odwrotnie! To rzeczywiście odkrycie na miarę Kopernika). Zwierzęta  s ą   ż y t e,  natomiast  człowiek   ż y j e,  sam  stanowi o swym losie, chociaż często nie daje sobie rady, a na instynkty już nie bardzo może liczyć. W tym sensie to małpa, która zeszła z drzewa i musi sobie radzić częściej już posługując się mózgiem niż mięśniami i odruchami. Człowiek więc nie posiada natury, jest istotą ludzką, która swoje człowieczeństwo praktycznie od samego początku na opisanej drodze buduje na swej biologicznej podstawie.  
Początkowo niewiele rozumiejąc z tego, co się wokół niego dzieje, człowiek ciągle zagrożony i zalękniony wymyślił sobie boga i religię, która dodawała mu otuchy i stwarzała nadzieję na lepszą przyszłość w zaświatach. Współcześnie stopniowo wyzbywa się takiego lęku i irracjonalnej  oraz także aż do bólu racjonalnej wiary, pełniącej trzy funkcje wskazane przez Senekę.
Religia jest dla ludu p r a w d ą , dla mędrców f a ł s z e m , a dla władców jest po prostu u ż y t e c z n a. To są słowa Seneki Młodszego (4 r.p.n.e. - 65 r.n.e.). Tak samo ją rozumiał wielki Napoleon stwierdzając, że jest ona doskonałym narzędziem do utrzymywania ludzi w posłuszeństwie.
Będzie żył zgodnie ze swoim intuicyjnym odczuciem świata oraz swego w nim miejsca i roli  utrwalonymi, obecnie także zapisanymi, w treści zdolnego do uwolnienia dużych i zharmonizowanych emocji swego aktualnego m i t u  d z i e j o t w ó r c z e g o - niejako najnowszej generacji programu operacyjnego komputera - mózgu, pisanego poprzez żywy i myślący organizm. Powstaje świat wprawdzie w wysokim stopniu wirtualny, ale już zdolny do obrony przed jego wersją znaną młodzieży jako matrix, a także wersji przedstawionej w kultowej książce "Lot nad kukułczym gniazdem" czy jeszcze we wcześniejszym  także kultowym filmie "Easy Rider".
Człowiek jako gatunek pretenduje do roli rozumu świata. Jak mówił Hegel "jest tylko jeden rozum", my dodajemy, że jest on zdeponowany w kawałkach w świecie kultury, który  tworzy społeczność ludzka, bo ona  przecież nie ma stałego i jednolitego organizmu. Ten wspólny rozum - dorobek ok. 3 tysięcy pokoleń, jest rozdzielony i przechowywany w mózgach  jednostek i dziełach  nauki i techniki, sztuki itd. Te jednostki  nie są ślepe i bezwolne, działające jak mrówki w mrowiskach ze sztywnym, kastowym podziałem ról. One już nie tylko intuicyjnie  potrafią z tych fragmentów odtworzyć Całość a także  domyślać się jak taka całość już na poziomie całego Kosmosu działa. Jednocześnie są one silnie zróżnicowane osobowościowo, a taka różnorodność to największy skarb natury i kultury. Nie jesteśmy ślepymi mrówkami poddanymi równie ślepej królowej. Każdy z nas jest ważny i potrzebny. Bo jest niepowtarzalny. I tej niepowtarzalności nie wolno nikomu ani unifikować, ani tym bardzie tłumić, bo tak zabija się dopiero rodzące się człowieczeństwo, które jeszcze nie osiągnęło swej pełni. Jeszcze nie jesteśmy gotowi.
Czyż to nie piękna i dobra wizja? A przecież to wcale nie science fiction.
Duchowość. Czym ona jest naprawdę?
Odrzucenie iluzji wiary religijnej wcale nie musi oznaczać pozbawienie się tego co u człowieka najważniejsze: d u c h o w o ś c i, którą dogmatycy i funkcjonariusze jej zinstytucjonalizowanej postaci przyznają tylko ludziom religijnym poddanym kościołowi.
Ja sam  wyznając tylko światopogląd naukowy, ale w ujęciu całościowym, systemowym uważam się za człowieka religijnego. Różnice między religią i jej wymiarem duchowym a duchowością we własnym jej rozumieniu spróbuję wyjaśnić jak najprościej jak tylko potrafię, chociaż  zupełnie proste to nie jest i nie może być.
W religii sztucznie oddzielono ciało od ducha (sacrum od profanum), ducha przeniesiono w zaświaty, do abstrakcyjnego nieba i wymyślono istnienie boga, który to wszystko stworzył, a który jako groźny władca każe się kochać i słuchać swych samozwańczych urzędników pod groźbą kary w postaci wiecznego potępienia w równie mitycznym piekle. Taki obraz świata został zrodzony z przestrachu i lęku przed nim z powodu niezrozumienia go na wczesnych etapach rozwoju kultury. Na tym podłożu wyrosła władza kapłanów i każdego kościoła łupiąca bogobojny lud bardziej wydajnie niż  władza królewska oparta na wojsku i wojnie. To oczywiście obraz religii uproszczony, ale obnażający jej istotę.
W ujęciu teorii mitu dziejotwórczego prawii DUCHOWOŚĆ STANOWI ODZWIERCIEDLENIE KOSMOSU W UMYŚLE CZŁOWIEKA. Cała rzeczywistość jest duchowa, co opiera się na intuicyjnym odczuciu jedności człowieka z otaczającym go światem przyrodniczym w całej jego  wielkości, majestacie oraz pięknie, szczególnie w odniesieniu do wszystkich form  życia. Największą wagę przyznaję współdziałaniu  ludzi z siłami przyrody (natury )  jako jedynemu i  absolutnie n i e z a s t ę p o w a l n e m u   ź r ó d ł u   z d r o w e j   i   k r e a t y w n e j   t o ż s a m o ś c i   c z ł o w i e k a  odczuwanej w obcowaniu ze  środowiskiem naturalnym, społecznym i cywilizacyjnym  jako:
1) TOŻSAMOŚĆ  czyli rozumienie siebie jako istoty poszukującej odpowiedzi na pytania: Skąd przybywam, kim jestem  i dokąd zmierzam? Sztywne odpowiedzi katechizmowe zastępujemy poczuciem głębokiej odczuwanej i obecnie także coraz lepiej rozumianej, łączności z całym światem i społeczeństwem a także z kosmosem.
2) TRANSGRESJA - odczuwana wewnętrzna potrzeba dążenia do ciągłego zmieniania świata, jak to widać w rozwoju nauki i technologii w sferze materialnej, społecznej i także symbolicznej ( wirtualnej). Wszyscy czujemy potrzebę tworzenia, nawet gdy jesteśmy zdolni realizować ją w bardzo skromnym rozmiarze.
3) WARTOŚCI - a więc znalezienie dla siebie odpowiedzi na pytanie: co dla mnie, dla innych, dla świata jest naprawdę potrzebne i ważne oraz poszukiwanie sensu swego życia. Skala możliwych do wyboru wartości rozciąga się od ubogiej czystej racjonalności ograniczanej do niemal zwierzęcego zaspakajania swych potrzeb i egoistycznych zachcianek oraz prostej orientacji w świecie do uświęcenia  świata jako całości (sacrum), od czystego racjonalizmu do sakralizacji (uświęcenia) całego świata i oddanie się niejako służbie na rzecz jego rozwoju we wspólnej pracy opartej na prawdziwie ludzkich więziach. Wartości tworzą niejako spis tego co uważamy za naprawdę ważne w swoim życiu. To takie uznawane wartości tworzą w powiązaniu z własną wiedzą i doświadczeniem życiowym  i n d y w i d u a l n ą   i   n i e p o w t a r z a l n ą   o s o b o w o ś ć   k a ż d e g o   z   n a s , która realizowana w różnych rolach społecznych zapewnia wszystkim ludziom realne uczestnictwo dziejach ludzkości. W nich to zostawiamy swój trwały ślad zapewniający nam autentyczną nieśmiertelność - kulturową ciągłość na podobieństwo rodzenia dzieci i przekazywaniu im swego życiowego dorobku. Tak intuicyjnie odczuwana i zrozumiana  duchowość rodzi się ze społecznej natury człowieka. Tak jak mrówka jest elementem mrowiska jako systemu, tak człowiek to wszyscy ludzie w ciągłości życia w całej rasie ludzkiej. Człowiek jako pojedyncza istota właściwie nie istnieje, tak jak nie istnieje mrówka poza mrowiskiem, bez którego szybko ginie. Obserwowałem gniazdo os, które musiałem zlikwidować. Pojedyncze owady, które przetrwały, stały się zupełnie niezdolne do jego odtworzenia i przepadły. Mam wrażenie, że ludzie w początkach kultury (100-50 tys. lat temu) dobrze te zależności zaczynali odczuwać, chociaż nie potrafili jej przedstawić inaczej niż w prostych, religijnych mitach. Dzisiaj powinniśmy je aktualizować zamiast przyjmować jako niezmienne dogmaty, by nie okazać się bardziej prymitywnymi i złowrogimi dla siebie i świata niż pierwotne hordy ludzkie czy w szczególności mądre społeczności agrarne, które prowadząc osiadły tryb życia i uprawiając ziemię (kultura) poznawały prawa rządzące światem i potrafiły roztropnie je wykorzystywać. Dzisiaj ten zdrowy instynkt życia tracimy, szczególnie ci, którzy są dobrze wykształceni, obejmują wysokie stanowiska i pobierają wysokie apanaże. Mądrze mówił do dyrektora szkoły chłop, który przywiózł swego syna do nauki: zróbcie to tak, aby był wykształcony, ale nie zgłupiał. Świat zapełniają wykształceni ignoranci. Bez pełnego zrozumienia i przyswojenia sobie autentycznych wielkości duchowych takimi pozostaną.
Dlatego w Nowym Roku 2009 autorzy Prawii życzą wszystkim jak największego bogactwa duchowego.

Poprzedni     Lista publikacji     Następny
Licencja Creative Commons Licencja Creative Commons Ten utwór utwór jest dostępny na licencji Creative Commons.
(Przeczytaj dlaczego taka licencja)